Ulica w Sajgonie
Azja,  Podróże,  Wietnam

Tymczasem w Sajgonie … czyli krótki przewodnik po mieście

Początki w Wietnamie

Moje pierwsze spotkanie z Wietnamem miało miejsce na lotnisku w Ho Chi Minh City. Pierwsze spojrzenia na miasto z okien Graba (taki azjatycki Uber) jeszcze nie wbudziły większych wrażeń. Choć już na początku trzeba było uruchomić ostrożność, gdy podwózkę z lotniska do hostelu proponował szanowny jegomość, od którego woń alkoholu była dość mocno wyczuwalna. I słowo „proponował” jest tu pojęciem delikatnym. Na szczęście później było już tylko lepiej 🙂

Uwierzcie mi na słowo!

Chaos – słowo klucz

Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że to nie było moje pierwsze spotkanie z Azją. Zdążyłam się już w niej zakochać wiele lat temu podczas mojej podróży do Indii. Dlatego też może chaos na drogach (i poza nimi :P) nie wywarł na mnie tak olbrzymiego wrażenia, jak na kimś, kto styka się z Azją po raz pierwszy. Wyobrażenie tego, czego można się było spodziewać w Wietnamie było w mojej głowie od dawna! Jasne, że kraje azjatyckie są niesamowicie różnorodne, jednak myślę, że ten „asian spirit” unosi się wszędzie 🙂

I ja to uwielbiam!

Ho Chi Minh czy Sajgon

W Ho Chi Minh, 9 milionowym mieście południowego Wietnamu spędziliśmy niecałe dwa dni. W tym czasie zobaczyłam największą ilość skuterów w swoim życiu! Zdążyłam też zakosztować w kawie po wietnamsku i się nią zachwycić ❤ Stan ten pogłębiał się z każdym kolejnym dniem!!! O kawie dużo piszę TUTAJ!

Dlaczego raz używam nazwy Sajgon, a raz Ho Chi Minh? Do roku 1976 miasto funkcjonowało pod nazwą Sajgon (wiet. Sài Gòn), później komuniści zmienili jego nazwę upamiętniając swojego przywódcę.

W tym wpisie zabiorę Was w krótki spacer po mieście. Uważam, że właśnie pieszo warto zwiedzić Sajgon, odwiedzając szerokie bulwary, włócząc się po uliczkach, zaglądając do kafejek i na targowiska. Najważniejsze zabytki i atrakcje skupione są głównie w centrum miasta – dzielnicy 1, dlatego też spacer jest dobrym pomysłem. Koniecznie z przerwami na pyszną kawę ca phe sua i sajgonki 🙂

Atrakcje Sajgonu

Muzeum Pozostałości Wojennych

Jednym z najważniejszych miejsc upamiętniających czasy wojny wietnamskiej jest Muzeum Pozostałości Wojennych. Akcent w Muzeum jest zdecydowanie położony na popełnione w tym czasie zbrodnie amerykańskie. Nie liczcie na obiektywne informacje czy fakty. Propaganda to słowo dobrze obrazujące informacje przedstawione w tym Muzeum. Jednak warto się tam wybrać. Zgromadzone zdjęcia reporterów wojennych mrożą krew w żyłach. Ogromne wrażenie robi też wystawa poświęcona broni chemicznej „Agent Orange”, której używali Amerykanie podczas konfliktu w Wietnamie.

Liczba jego ofiar jest przerażająco długa, tak też, jak zakres spowodowanych zniszczeń. Wciąż żyją ludzie, którzy doświadczyli chorób, deformacji czy mutacji genetycznych w wyniku tych działań – i to niestety są fakty.

Moim zdaniem wystawy w Muzeum nie są odpowiednie dla dzieci, jednak na placu przed budynkiem Muzeum znajdują się czołgi i samoloty obu armii – chłopcy z pewnością będą zainteresowani. Po lewej stronie placu (patrząc od strony kasy biletowej) można zobaczyć tzw. klatki tygrysie (specjalnie o tym wspominam, bo sami prawie je przeoczyliśmy).

Bilet wstępu to koszt 40.000 VND (czyli ok. 6,60 zł)

Pałac Niepodległości (Reunifikacji)

Kolejnym miejscem wartym zobaczenia jest Pałac Niepodległości. Wietnamczykom przypomina on o zakończeniu II wojny indochińskiej i zjednoczeniu Wietnamu w 1975 r. Za czasów wojny pełnił funkcję pałacu prezydenckiego. Wybudowany w stylu modernistycznym, kolorystyka wnętrza może nam przypominać „wspaniały” okres PRL-u, za to jest otoczony pięknie utrzymanymi ogrodami (w sumie 12 ha w samym centrum miasta). Za niewielkie pieniądze można zwiedzać sale reprezentacyjne, sale jadalne, a nawet kwatery prywatne i bunkier. Pałac posiada też własną salę kinową 🙂

Bilet wstępu to koszt 40.000 VND (czyli ok. 6,60 zł)

Główny Urząd Pocztowy

Jedną z budowli powstałą w okresie francuskich rządów w Wietnamie jest Główny Urząd Pocztowy. Neoklasycystyczny gmach uważany za perłę architektury, UWAGA został zaprojektowany przez Alfreda Foulhoux, lecz często przypisuje się go samemu Gustawowi Eiffel 😉 Możecie to nawet usłyszeć od lokalnych przewodników. Sama w to uwierzyłam jeszcze przed zweryfikowaniem informacji.

Nad przestronnym wnętrzem Poczty miłościwie panuje sam Ho Chi Minh, zerkając z portretu. Poczta oczywiście spełnia swoją funkcję – można od razu zakupić znaczki i wysłać pocztówki 🙂 W środku zazwyczaj panuje straszny tłok, a w każdym razie my trafiliśmy tam właśnie w takim „zatłoczonym” momencie 😉

Wstęp bezpłatny

Katedra Notre Dame

Kolejna budowla przypominająca o kolonialnej historii miasta. Znajduje się tuż obok gmachu Poczty. Niestety z uwagi na trwające prace remontowe nie można było zwiedzić wnętrza świątyni. Przed katedrą jest posąg Maryi Dziewicy. Przechodząc tamtędy wieczorem poprzedniego dnia zauważyliśmy dość dużą grupę modlących się ludzi skupionych wokół posągu, prawdopodobnie odmawiali różaniec.

Wstęp bezpłatny

Bulwar Nguyen Hue

Bulwar Nguyen Hue jest chyba najbardziej popularnym deptakiem w Sajgonie, biegnie od budynku ratusza miejskiego aż do brzegu rzeki Sajgon. Warto się nim przespacerować, zwłaszcza wieczorem. W pobliżu możemy podziwiać kolejne kolonialne budynki, m. in. wspomniany gmach ratusza (niestety nie jest on udostępniony do zwiedzania), czy sajgońskiej opery.

Oj, poczujecie francuski klimat 🙂

Ben Thanh Market

Czas na małe zakupy i wypicie orzeźwiającego mango smoothie 🙂 Odwiedzając Ben Thanh Market, istny labirynt wąskich uliczek, mieszczący tysiące stoisk z handlarzami, możecie kupić wszystko czego dusza zapragnie. Jesteście głodni? Na Ben Thanh Market oczywiście można też zjeść, kupić mnóstwo egzotycznych owoców czy zamówić smoothie 🙂 Jeżeli chcecie kupić trochę pamiątek to koniecznie tam zajrzyjcie! Grunt to jednak dobrze wytargować cenę. Miejcie zawsze z tyłu głowy myśl, że podawane turystom ceny są znacznie zawyżone!

Ben Thanh Market jest dość „turystycznym” i drogim targiem. Miejscowi raczej się tam nie zaopatrują. Mimo wszystko, jak na pierwszy tego typu targ odwiedzony przez nas w Wietnamie to stwierdzam, że warto o niego zahaczyć, będąc w Sajgonie!

Ben Thanh Street Food Market

Ben Thanh Street Food Market znajduje się oczywiście rzut beretem od Ben Thanh Market 🙂 Dlatego też, właśnie tam kierujemy nasze kroki. I co widzimy? Pierwsze co rzuciło się nam w oczy to masa turystów (oprócz sprzedawców – Wietnamczyków). Jak na street food to miejsce jest dość schludne i moim zdaniem mało autentyczne (mimo, że neonowy napis głosi authentic) 😛 Okazało się, że miałam rację. Ben Thanh Street Food Market został stworzony specjalnie z myślą o turystach, głównie takich, którzy boją się spróbować prawdziwego street foodu, ale jednak chcieliby poczuć jakąś namiastkę.

Uważam, że miejsce jest hipsterskie. Ładne stoiska, gdzie można zamówić różne dania (także wegetariańskie i wegańskie), stoły z ławami do siedzenia, murale na ścianach. Wierzcie mi, tak nie wygląda wietnamski street food! A i ceny dwa razy wyższe niż na ulicy.

Bui Vien

W Sajgonie obowiązkowo trzeba zaliczyć nocny spacer. Nasze włóczenie się zaczęliśmy od imprezowej ulicy Bui Vien, a zakończyliśmy na bulwarach ciągnących się nad rzeką Sajgon. Ot, dla zdrowia i wymuszenia zmęczenia zafundowaliśmy sobie przed snem konkretne kółeczko po mieście 🙂

Ulica Bui Vien to skumulowanie wielkiej ilości barów, klubów, knajpek w jednym miejscu, głośna muzyka, kolorowe neony i ogromne tłumy ludzi! Za to można dość tanio wypić piwko, oczywiście Bia Saigon.

Sami zobaczcie!

Podsumowując

Robiąc research przed wyjazdem natknęłam się na opinie, że 2-3 dni w zupełności wystarczą na zobaczenie tego miasta. Teraz mogę sama się podpisać pod tą opinią 🙂 Dla mnie poświęcenie 2 dni na łażenie po tym ogromnym mieście było w sam raz. Oczywiście w Sajgonie jest masa miejsc wartych odwiedzenia, wierzcie mi – nie będziecie się nudzić, jeżeli spędzicie tam więcej czasu. Nam przykładowo, z racji późniejszych planów, nie wystarczyło czasu na odwiedzenie oddalonych o 70 km od Ho Chi Minh tuneli Cu Chi.

Sajgon trzeba zobaczyć i poczuć! Wybierzcie się koniecznie w miasto wieczorem, zahaczcie (przynajmniej na chwilkę) o imprezową dzielnicę Bui Vien, wypijcie piwko Bia Saigon i zjedzcie sajgonki! Prędko zrozumiecie skąd się wzięło znane powiedzonko 😛 I nie dajcie się potrącić przez jakikolwiek pojazd!

Kto pierwszy, ten lepszy

Z perspektywy całej podróży do Wietnamu myślę, że dobrym pomysłem jest rozpoczęcie właśnie w Sajgonie. Z jednej strony jest to rzut na głęboką wodę, z drugiej zaś można w ekspresowym tempie nauczyć się przechodzenia przez ulicę w iście azjatyckim stylu 🙂 A tak na serio to chyba dobrze przyjechać do Ho Chi Minh City z pustą głową, czyli nie mając jeszcze żadnych wspomnień z Wietnamu. Bo jednak … Sajgon nie powala na kolana, mnie w każdym razie nie powalił. Ale w związku z tym, że był to pierwszy punkt na naszej mapie, spodobał nam się i takie odczucie pozostało w nas już do końca podróży 🙂

Napiszcie o Waszych wrażeniach! Co najbardziej się Wam podobało w dawnej stolicy Wietnamu Południowego?

Zapraszam do przeczytania pozostałych postów z serii o Wietnamie 🙂

  1. Na tropie duriana, czyli co kryje Delta Mekongu,
  2. Jak dotrzeć na wyspę Phu Quoc?
  3. Czy warto odwiedzić wyspę Phu Quoc?
  4. Najdłuższa kolejka linowa na świecie – Phu Quoc,
  5. Zatoka Ha Long – czy jednodniowa wycieczka ma sens?
  6. Hanoi – czy stolica Wietnamu może zachwycić?
  7. Kawa po wietnamsku – krótki przewodnik.
  8. Hoi An – 5 rzeczy, które musisz zrobić w mieście lampionów
  9. Jak uszyć sukienkę w Wietnamie w dwa dni?
podpis

Jeśli spodobały Ci się treści na moim blogu i zastanawiasz się, jak można się odwdzięczyć to już spieszę z odpowiedzią 😉 Postaw mi kawę, a w ten sposób wesprzesz moją działalność tu na blogu!

Bardzo Ci dziękuję!

Postaw mi kawę na buycoffee.to


NEWSLETTER
Wyrażam zgodę na prze­twa­rza­nie po­da­nych wyżej danych osobowych w celu otrzymywania informacji handlowych, marketingowych i reklamowych. MailChimp ( more information )
Chcesz otrzymywać wartościową wiedzę, porady i opinie wcześniej niż inni? Zapisz się na mój newsletter i odbierz darmowy prezent - podróżną check-listę!
Szanuję Twoją prywatność! Nie będę rozsyłać spamu. W każdej chwili będziesz mógł zrezygnować z otrzymywania newslettera.

4 komentarze

  • Kati

    Trafne spostrzeżenia o HCMC.
    Swój pobyt tam rozpoczęłam od noclegu na Bui Vien. Oczywiście nie wiedziałam w co się pakuję robiąc rezerwację, a było i głośno i tłoczno późnymi wieczorami i nocami. Po awanturze zmieniono nam pokój na drugą stronę hotelu i przynajmniej można było spać w nocy.
    Warto podkreślić, że opinie o obiektach należy weryfikować na kilku stronach, ponieważ często zdjęcia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
    Jeśli chodzi o przechodzenie na drugą stronę ulicy, znajomy doradził nam, że trzeba wyłączyć instynkt przetrwania, spuścić głowę i iść naprzód. To działa!!!

    • Marta

      O kurcze! Nocleg na Bui Vien to musiał być trochę hardkor! I zgadzam się zupełnie z Twoimi poradami. Z noclegami u nas również było bardzo różnie, ale zdjęcia prawie zawsze różniły się od miejsca w rzeczywistości. Raz bardziej, raz mniej 😀 A z przechodzeniem przez jezdnię to po prostu trzeba przeć do przodu. Nam przystosowanie się zajęło jeden dzień, potem już poszło z górki 😉 Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *