Rajskie plaże na Zanzibarze, czyli pierwszy wpis podróżniczy
Na skróty
Afryka czy nie Afryka?
Zanzibar brzmi jak idealny pomysł na podróż poślubną. Dlatego w zeszłym roku wraz z moim narzeczonym postanowiliśmy na własnej skórze sprawdzić ile prawdy mieści się w tym stwierdzeniu.
I co uznaliśmy?
Że zdecydowanie warto pojechać na Zanzibar!
Krótko o faunie
Zdjęcia mówią same za siebie. Zanzibar to wyspa na Oceanie Indyjskim należąca w całości do Tanzanii, która na dodatek w żaden sposób nie przypomina kraju afrykańskiego. Po powrocie znajomi często pytali czy widzieliśmy słonia albo żyrafę. Na Zanzibarze nie żyją jednak „typowo afrykańskie” zwierzęta, za to można spotkać małpy w Jozani Forest (Park Narodowy), żółwie olbrzymie z Seszeli na Wyspie Więziennej czy udać się na wycieczkę Safari Blue i przy odrobinie szczęścia popływać z delfinami.
Hakuna matata!
Wyspa szczyci się wysokim poziomem bezpieczeństwa, co po naszych osobistych doświadczeniach możemy potwierdzić. Podczas pobytu na Zanzibarze, kiedy samodzielnie eksplorowaliśmy wyspę wynajętym samochodem, rzadko zdarzały się nam nieprzyjemne bądź potencjalnie niebezpieczne sytuacje. Pozytywnych i uśmiechniętych ludzi spotyka się tam na każdym kroku, uwielbiają pozdrawiać turystów krzycząc Jambo! (odpowiednik polskiego Cześć!) i Hakuna Matata! (czyli Nie martw się!).
Mieszkańcy oczywiście żyją głównie z turystyki, handlu przyprawami i drobnego rolnictwa. Dlatego też bywają dość natarczywi wobec turystów.
- Pierwsza moja rada – naucz się być asertywnym!
- Druga moja rada – trzeba się targować!
Tubylcy żyją biednie, często w chatkach krytych strzechą, dlatego też może włączyć się nam głęboka chęć rozdawnictwa, zwłaszcza gdy podbiegają do nas bose dzieci. Zawsze warto pomagać, tylko róbmy to z głową. Ja nie jestem zwolenniczką częstowania dzieci słodyczami, więc o drobnym wsparciu dla nich pomyślałam przed wyjazdem. Kupiłam przybory szkolne, które później przekazałam nauczycielowi w lokalnej szkole. Drobny gest, który mam szczerą nadzieję spowoduje uśmiech na twarzy.
W trakcie naszego wyjazdu niejednokrotnie korzystaliśmy z pomocy rdzennych mieszkańców, czy to w przypadku dostania się w jakieś miejsce, czy też oprowadzania nas po miejscach, które chcieliśmy zwiedzić. Razem z mężem zdecydowanie nie jesteśmy zwolennikami zorganizowanych wycieczek. To właśnie nasi zanzibarscy przyjaciele opowiedzieli nam, że ceny, które są na wstępie podawane turystom są często nawet 10-cio krotnie wyższe niż jest rzeczywista wartość towaru czy usługi na wyspie.
! UWAGA! Nam udało się podczas jednego targowania zejść nawet z $10 na $1.
Dlatego jeszcze raz powtórzę – targujcie się nawet dla zasady!
Masajowie na saksach
Prócz Zanzibarczyków, którzy w znacznej mierze są muzułmanami, na wyspie można spotkać członków półkoczowniczego plemienia Masajów – przybyłych na Zanzibar z Tanzanii w celach zarobkowych. Podczas długich spacerów szerokimi piaszczystymi plażami na Zanzibarze spotykaliśmy ich bardzo wielu i bardzo miło wspominamy te spotkania.
Głównie przybywają oni na Zanzibar, aby sprzedać swoje tradycyjne wyroby, ale także do pracy w hotelach, najczęściej jako ochroniarze. Dzięki swojej posturze i wzrostowi zdecydowanie dobrze spełniają tę funkcję. Ale są też ogromnie sympatyczni i gadatliwi, bardzo chętnie dzielą się opowieściami ze swojego życia! Przede wszystkim nigdy nie byli tak natarczywi jak Zanzibarczycy, gdy oferowali nam swoje produkty.
I jak to jest z tymi rajskimi plażami?
Są 🙂 A nawet jest ich mnóstwo!
Nasza plaża przy hotelu była zdecydowanie najgorszą, jaką widzieliśmy na Zanzibarze 😛 Jednak przejeżdżając shuttle busem (tut. busiki) do kolejnej wioski oddalonej ok. 15 min drogi od hotelu było już znacznie lepiej. Oczywiście odwiedziliśmy osławione plaże na wyspie (m. in. Nungwi, Kendwa, Jambiani, Paje, Uroa, Matemwe) i możemy zdecydowanie powiedzieć, że robią wrażenie!
Co robiliśmy na Zanzibarze
Pewnie się zdziwicie, ale nie tylko wylegiwaliśmy się na plaży z drinkiem w ręce. W zasadzie to na słodkie lenistwo z prawdziwego zdarzenia zabrakło nam czasu 🙂 Na Zanzibarze, pomimo tego, że wyspa nie jest wielka (110 km długości, 40 km szerokości) jest co robić. Przed wyjazdem sporządziliśmy listę miejsc i doświadczeń, które chcieliśmy za wszelką cenę odwiedzić i poznać.
W kolejnych postach zdradzam, co robiliśmy na Zanzibarze, a także pokazuję fantastyczne miejsca i atrakcje godne polecenia!
- Co robić na Zanzibarze, czyli subiektywna lista atrakcji
- Co robić na Zanzibarze, czyli subiektywna lista atrakcji cz. 2
- 5 powodów, dlaczego Zanzibar nie jest dla wszystkich
Jeśli spodobały Ci się treści na moim blogu i zastanawiasz się, jak można się odwdzięczyć to już spieszę z odpowiedzią 😉 Postaw mi kawę, a w ten sposób wesprzesz moją działalność tu na blogu!
Bardzo Ci dziękuję!
4 komentarze
artemis
Ekstra zdjęcia:D Zastanawiam się nad wycieczką na Zanzibar, w jakiej porze roku tam byłaś?
Marta
artemis bardzo mi miło 🙂 Szczerze polecam wyjazd na Zanzibar, niezależnie czy będziesz nastawiony na wypoczynek czy będziesz chciał bardziej aktywnie spędzać czas. Ja podróżowałam na Zanzibar na przełomie października i listopada – pogoda była idealna, z wyjątkiem jednego dnia, w którym okropnie lało 😀
Karolina
Świetny artykuł, piękne zdjęcia.:) My spędziliśmy swoją podróż poślubną na Zanzibarze w Clove Island Villas and SPA (rejon
Makunduchi, cloveisland.com) i jestem zachwycona wyborem zarówno samej wyspy, jak i hotelu 🙂
Marta
Dziękuję bardzo! 🙂 Zanzibar robi się coraz popularniejszy wśród turystów, nie tylko dlatego, że jest tam pięknie i egzotycznie, ale moim zdaniem też dlatego, że jest bezpiecznie i w miarę tanio! Również uważam, że wybór Zanzibaru na kierunek naszej podróży poślubnej był strzałem w dziesiątkę 😀